O tegorocznej edycji.

W moim ogrodzie… Marianna i tatarak
Tutaj można odpocząć i się zamyślić. Nad światem, człowiekiem, naturą, której jest częścią, a nie posiadaczem. Nad Bugiem kwitnie ogród. Taki do refleksji, do zabawy i odpoczynku, chwilami nieco mroczny.

Land Art Festiwal stworzył już kilka plenerowych galerii w Janowie Podlaskim i okolicach – Starym Bublu, Bublu Łukowiskach, Bublu Grannie czy Starych Buczycach. Na liście letnich wędrówek zasługują na miejsce szczególne. „Ogród”, tegoroczne hasło, można rozumieć na mnóstwo sposobów. Od miejsca wyciszenia i rekreacji, po przestrzeń, w której do głosu mogą dojść istotne sprawy.

– Gdy myśleliśmy o ogrodzie, trudno było nam pominąć rzeczywistość, zmiany klimatu. Dlatego zależało mi, aby prace, poza stroną estetyczną, dotykały tego, co się aktualnie dzieje i miały pewien wymiar krytyczny – mówi kuratorka Marta Ryczkowska.

Powstał zatem ogród, który koi i trochę niepokoi.


Berek!
Ubrana w czerwoną, jaskrawo odcinającą się od krajobrazu sukienkę, Zuzanna Sadowa wędruje w stronę publiczności. Lekko macha ręką, na przemian chowa się i wynurza spomiędzy pól.

Jeśli pobiegniesz sprawdzić, jak to możliwe, odkryjesz pomalowane na kolorowo kamienie. Są jak punkty do zabawy w berka na pofałdowanym starorzeczu Bugu. Właśnie przede wszystkim o przestrzeń chodzi w land arcie. – Wymaga czegoś więcej niż opanowania materiału czy kompozycji. Trzeba myśleć cały czas o otoczeniu, a nawet pogodzie, uwzględniać deszcz, słońce czy wiatr – mówi kuratorka.

Wiatr kołysze delikatnie przystrojonymi palikami Anny Tyczyńskiej tak, że zdają się tańczyć. Słońce zasila z kolei przedziwne stworzenie o nazwie „Lampyris Cyberis # 13”. Nocą świetlik Macieja Połynko i Małgorzaty Wasilek patrzy jarzącymi się oczami.


Co czeka Eden
Kolorowe czaszki Ireny Nawrot paradoksalnie kipią życiem. Artystka, żartuje, że to kobiety, które się tak się zaplotkowały, że śmierć nie była w stanie im przerwać To wizja zaświatów tak bezpiecznych i oswojonych, że ich granica staje się nieodczuwalna.

Gorejący krzew Jarosława Koziary, poza tym, że niezwykle efektowny, stawia pytanie o odpowiedzialność. Eden – nasz wyobrażony, idealny świat – dosłownie płonie, aby to uzmysłowić, artysta sięga po metaforę biblijnego objawienia.

– Cieszę, że udało się przemycić troszkę chropowatości, tego, co trudne lub niewygodne przyznaje Marta Ryczkowska.

Tomasz Górnicki postanowił nieco popsuć widzom nastrój. „Tak dla zabawy” przedstawia świnię spętaną drutem. – Kiedyś widziałem taką scenę, ludzie zrobili to bez żadnej przyczyny, dla zabawy. Utkwiła mi ona głęboko w pamięci i zacząłem się zastanawiać nad tym, że zwierzęta są chyba bardziej ludzkie od ludzi – mówi artysta.


Na herbatkę z bobrem. Codzienność nas ocali
Stożkowaty domek nad samym Bugiem to „Graniczny pokój herbaciany” japońskiego artysty Daisaku Ueno – zachęca do tego, by wziąć głęboki oddech i być tu i teraz.

Jego rodak, Takashi Ikezawa stworzył swoją pracę wspólnie z bobrami. One wygryzły przybrzeżne pnie, żłobiąc w nich wyrwy i korytarze, Takashi pomalował je w cętki, ułożył otulinę z gałęzi, powkładał trawy tak, że przypominają zagadkowe organizmy. Harmonia świata ludzkiego i naturalnego staje się wręcz idealna.

„Zimą jeździli po łąkach na łyżwach. Grali w hokeja”, „Pasło się tu 135 krów. Jedna poszła za granicę”, „Marianna zbierała bobrek trójlistny, tatarak”, „Stawiali wiosną ołtarz na Ogrodach. Święcili pola”. To wspomnienia mieszkańców, które odczytamy na tabliczkach w pobliżu ławek Bettiny Bereś. Są skromne, praktyczne, a zarazem stanowią okno, która otwiera przed przybyszem tajemnicę ducha tego miejsca.

Możemy też wygodnie rozsiąść się dywanowych instalacjach Karin van der Molen czy przypadkiem odkryć schowaną w kapliczce z drewnianych palet postać w fartuszku Pata van Boeckela. Ogrodniczka, Matka Boska polna, zwykła kobieta – kimkolwiek jest, zasłużyła na ten gest.

Tekst: Sylwia Hejno / Kurier Lubelski 29.07.2019